Osiemnaście osób zginęło w wypadku, do którego doszło we wtorek rano w Nowym Mieście nad Pilicą w pow. grójeckim (Mazowieckie) na drodze wojewódzkiej nr 707. To Wypadki drogowe w Polsce i z udziałem Polaków - Wydarzenia w INTERIA.PL

7 Postów 6 Postów ..........w dzien śpią bo są chorzy i Nav daje................................. 1672 Posty powiedz ty mi młody człowieku > od kiedy ty wacek byka boli, kiedy krowa sie cieli ? 17146 Postów (jasta102) Maniak pewnie tłumaczyli się, że oto właśnie kultywowali polskie tradycje narodowe i jako tacy są pod ochroną konwencji UNESCO dającej każdemu prawo do zachowania swoich obyczajów 1 Post powinni ukarać właściciela samochodu!właściciel wie na pewno kto prowadził!norwescy gliniarze to barany gzie ich szkolą! 1672 Posty weith napisał: powinni ukarać właściciela samochodu!właściciel wie na pewno kto prowadził!norwescy gliniarze to barany gzie ich szkolą! a jak własciciel nie wie ?????? nigdy nie upiłes sie zeby nic nie pamietac ? 1 Post

Wypadki z udziałem dzieci – podstawowe regulacje prawne. Wśród przepisów, których znajomość w tym zakresie jest niezbędna, znajdują się przepisy regulujące zasady przeprowadzania postępowania powypadkowego, mającego za zadanie nie tylko doraźnie zabezpieczyć bezpieczeństwo dzieci, ale także zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych zdarzeń w przyszłości.
30 Października 2010, 16:20Cztery osoby zginęły w wyniku zderzenia dwóch ciężarówek i trzech samochodów osobowych, na autostradzie A9 koło Beelitz. Dwa samochody stanęły w płomieniach. Trzy pozostałe pojazdy miały polskie tablice z Niemiec przysłał do nas internauta @ niemieckiej policji w Beelitz powiedziała, że cztery ofiary śmiertelne to pasażerowie samochodu na niemieckich podaje "Der Tagesspiegel" dwa samochody osobowe (na niemieckich numerach) po wypadku stanęły w płomieniach. Pasażerom polskich ciężarówek i samochodu nic się nie A9 w kierunku Lipska jest zablokowana na odcinku, gdzie doszło do pś//jaś
Niespokojne majówkowe popołudnie w Wejherowie. Samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Chwilę później wóz strażacki zderzył się z autem osobowym. Dzisiaj (3 maja) około godziny 12:30 doszło do zdarzenia drogowego na ulicy 12 Marca w Wejherowie. Samochód osobowy wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Dwie osoby zostały
WydarzeniaOgromny pchli targ (23 - 24 lipca) Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 11:40 WydarzeniaOgrzewanie zimą może być bardzo drogie Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 11:18 Delfinarium w Holandii 2022 Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 10:12 Wyspa Texel Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 09:25 WydarzeniaPensja minimalna. Nowe stawki od 1 lipca 2022 Opublikowano: czw., 30/06/2022 - 11:52 W teorii z poziomem wyszkolenia kierowców i z bezpieczeństwem na polskich drogach powinno być świetnie, a już na pewno lepiej niż np. u naszych zachodnich sąsiadów. W Polsce osoba chcąca uzyskać prawo jazdy kategorii B musi odbyć kurs składający się z 30 godzin teorii i 30 godzin praktyki za kierownicą. Dwie osoby odniosły obrażenia w wyniku kraksy, do której doszło na autostradzie A4 po drugiej stronie Odry. Pojazdy pochodziły z Polski. Do wypadku polskich ciężarówek doszło w pobliżu miejsca sobotniej katastrofy z udziałem autobusu z Polski i mikrobusu. Jak zauważają policjanci, sobotni wypadek miał podobny przebieg. Do kraksy doszło w momencie, gdy kierowca polskiej ciężarówki najechał na tył innego tira z naszego kraju, który z kolei uderzył w jeszcze jedną ciężarówkę na polskich numerach rejestracyjnych, po czym wypadł z jezdni. W wypadku ucierpiało dwóch kierowców, jeden z nich jest w stanie ciężkim. Autostrada A4 na wysokości Drezna znowu została zablokowana. Przypomnijmy, że w sobotę na tej samej trasie doszło do tragicznego wypadku polskiego autobusu i polskiego mikrobusu. W wyniku wypadku zginęło 11 osób, a ponad 60 zostało rannych. gah/ Centrum Odszkodowań powypadkowych w UK zaprasza po darmową poradę. tel: 020 3670 1616 Działamy na zasadzie No Win No Fee, czyli zgodnie z ta zasada nie pobieramy żadnych prowizji za przyjęcie i anal Odszkodowania za wypadki BOOTLE |Odszkodowanie za wypadki BOOTLE | tel: 020 3670 1616 Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze.(PAP) Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze. (PAP) (Visited 21 times, 1 visits today)
Porozmawiaj z nami w języku polskim dzwoniąc pod darmowy numer 0800 093 3060. Wypadek i związany z nim uraz to nie tylko cierpienie ale także szereg niedogodności w życiu zawodowym i osobistym. Nasi adwokaci do spraw odszkodowań powypadkowych doskonale rozumieją, że nawet niewielki wypadek może powodować szereg problemów.
Taka plotka od kilku dni krąży po mieście. Dotarła nawet do ropczyckiej komendy, ale tutejsi policjanci nie prowadzą w tej sprawie żadnych sobotę przed północą w 80-tysięcznym mieście Harlow w południowo-wschodniej Anglii w hrabstwie Essex doszło do zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami. Przed jednym z pasaży handlowych w centrum miasta grupa 20 agresywnych młodych ludzi rzuciła się na siedzącego przy stoliku i jedzącego pizzę 40-letniego Polaka oraz jego znajomego. Na pomoc ruszył im właściciel lokalu, ale już wtedy miał stwierdzić, że jeden z pobitych nie oddycha. 40-latek doznał rozległych obrażeń głowy i trafił do szpitala w stanie krytycznym. Następnej nocy zmarł. Jego znajomy z licznymi złamaniami przebywa w z Harlow zatrzymała na miejscu zdarzenia 5 osób w wieku od 15 do 16 lat. Śledczy badający okoliczności zdarzenia poinformowali w brytyjskiej prasie, że z chwilą śmierci Polaka śledztwu nadano wyższy priorytet. Bo ze wstępnych ustaleń wynika, że był to atak o podłożu rasistowskim, który skończył się napaścią fizyczną. Nie był niczym sprowokowany. Polacy mieli być przez wyrostków obrażani, obrzucani wyzwiskami, ale nie byli w stanie odpowiedzieć na ich zaczepki, bo niezbyt dobrze znali angielski. Z sobą rozmawiali w ojczystym języku i prawdopodobnie to sprowokowało grupę do agresji. Antyimigranckie nastroje nie są w tym mieście rzadkością, bo mieszkańcy Harlow w czerwcowym referendum w większości głosowali za wystąpieniem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zatrzymani we wtorek nad ranem czterech 15-latków i 16-latek zostali zwolnieni do domów za kaucją i będą czekali na decyzję śledczych ws. zarzutów do 7 października. Piąty chłopak, 15-latek, prawdopodobnie pierwszy z napastników, pozostaje w areszcie. Po tragedii lokalna policja wzmocniła patrole w Harlow, a mieszkańcy zaczęli przynosić przed centrum handlowe wiązanki kwiatów. O miejscu w którym zginął 40-latek mówi się w mieście, że jest niebezpieczne. Na ogół przesiadują tam nastolatkowie handlujący narkotykami, a mieszkańcy mówią wprost, że nocami się tamtędy nie chodzi, bo „zastraszają wszystkich”. Według relacji brata śmiertelnie pobitego Polaka, on sam zazwyczaj też tam nie przesiadywał. Posiłki zamawiał zazwyczaj na wynos. Wyjątek zrobił tamtej feralnej tragicznie zmarłym Polaku wiadomo niewiele. Pracował na Wyspach od 4 lat w lokalnej przetwórni mięsa, nie założył własnej rodziny, ale był blisko związany z pracującym w Harlow bratem i jego synami. Po opublikowaniu jego danych, również w polskich mediach, w Ropczycach zaczęło mówić się o tym, że to mieszkaniec tego miasta. Informacji tej nie potwierdza jednak tamtejsza policja. Jak usłyszeliśmy od policjantów, plotka dotarła i do nich, ale żadne dokumenty jej nie potwierdzają. W sprawie zabitego na Wyspach Polaka nie toczą się tu żadne oficjalne ani nieoficjalne czynności.
Urazy. Medycyna Praktyczna, portal internetowy dla lekarzy i pacjentów, podaje, że jedną z najniebezpieczniejszych konsekwencji wypadków z udziałem dzieci są urazy głowy, które mogą spowodować wstrząśnienie mózgu lub krwiaki. Poważniejsze stłuczenie głowy może zakończyć się dla dziecka inwalidztwem, padaczką pourazową, a
Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze.(PAP) Dwie osoby, które zginęły w wyniku zderzenia busa osobowego na krakowskich numerach rejestracyjnych z holenderskim traktorem w środę w Holandii, to Polacy – potwierdził w rozmowie z PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze Janusz Wołosz. Dyplomata pełniący funkcję rzecznika prasowego w ambasadzie Polski w Hadze dodał, że obywatelami polskimi było 10 osób, które podróżowały busem. Potwierdził w ten sposób nieoficjalne informacje, które docierały do polskiej placówki. Wołosz zastrzegał wcześniej, że narodowość wszystkich poszkodowanych holenderska policja przekaże dopiero po zakończeniu wszelkich procedur. W porannym wypadku – poza dwiema ofiarami śmiertelnymi – było także dziewięć osób rannych, w tym 16-letni Holender – kierowca traktora; stan tego mężczyzny jest ciężki. Na miejsce wypadku przybył polski konsul, który rozmawiał z policją i burmistrzem. Konsul jest obecnie w trakcie objazdu szpitali, do których trafili ranni Polacy. Stan rannych jest zróżnicowany – poinformował PAP Wołosz. Dodał, że wszyscy poszkodowani zostali przewiezieni do czterech szpitali. Rzecznik polskiej ambasady powiedział, że placówka jest w kontakcie z pracodawcą osób uczestniczących w wypadku, czyli właścicielem firmy z Polski, który zaoferował poszkodowanym i rodzinom ofiar pomoc psychologiczną, a także transport bliskich do Holandii. Gotowość udzielenia pomocy psychologicznej zadeklarowały także lokalne holenderskie władze. Polska ambasada informowała, że ofiary wypadku pracowały w firmie, która zajmowała się sortowaniem odpadów. Do tragedii doszło około 6 rano w gminie Dronten w prowincji Flevoland w środkowej Holandii. Było ciemno i padał deszcz. „W busie jechało 10 osób, mimo że był zarejestrowany na dziewięć miejsc” – mówił wcześniej dyplomata. „Z informacji, które uzyskał nasz konsul na miejscu – relacjonował rozmówca PAP – warunki drogowe były bardzo trudne. O godzinie 6 rano jest ciemno. To była lokalna droga”. „Parę tygodni temu policja wydawała ostrzeżenie, żeby uważać na niej z prędkością, ponieważ jest to droga przez pola i traktory z niej wyjeżdżające zostawiają błoto na asfalcie” – mówił Wołosz. Policja bada przyczyny wypadku. „Nie wiadomo, kto jest kierowcą – czy jest to osoba, która zginęła, czy jest to jedna z osób poszkodowanych. Kiedy policja będzie miała wiedzę na temat tożsamości kierowcy, wówczas, zgodnie z prawem niderlandzkim, będzie on miał status osoby podejrzanej. Ale też zależy to od okoliczności wypadku” – tłumaczył rzecznik polskiej ambasady w Hadze. (PAP) (Visited 19 times, 1 visits today) Największy udokumentowany wypadek kolejowy w historii Polski miał miejsce w Barwałdzie Średnim 24 listopada 1944 r. (ok. 130 ofiar), natomiast w okresie powojennym największą katastrofą był wypadek pod Otłoczynem 19 sierpnia 1980, gdzie nastąpiło czołowe zderzenie pociągu pasażerskiego z pociągiem towarowym (śmierć poniosło

Sezon nartorolkowy w Anglii nie zwalnia tempa. W ubiegłą sobotę rozegrano tam godzinny bieg na nartorolkach stylem dowolnym. Drugie miejsce w kategorii mastersów zajął zawodnik naszego teamu Grzegorz Motyka mieszkający obecnie w Bristolu. Bieg wygrał Francuz Maxime Ballet. W tradycyjnym godzinnym wyścigu na torze Hilingdon pod Londynem wystartowało łącznie prawie 50 osób w tym liczna grupa naszych rodaków. Bieg główny wygrał Francuz Maxime Bullet, przed Finem Anssi Suominenem. Trzecia lokata to Jordan Andrews. Kategoria Mastersów to zwycięstwo Martina Watkinsa, przed dwójką naszych rodaków Grzegorzem Motyką ( 5 w OPEN na zdjęciu w koszulce z napisem Bora)) i Markiem Pasternym ( w OPEN). Kolejny nasz rodak Szymon Orłowski zajął szóstą lokatę, także w kategorii OPEN. Godzinny wyścig ukończyła jeszcze dwójka Polaków, 16 był Grzegorz Stasik, 20 Andrzej Bojarski. Najlepszy z Polaków Grzegorz Motyka w ubiegłym tygodniu startował w Wejherowie na Ultramaratonie Nartorolkowym na dystansie 160 kilometrów. Jak mówi: czuję ten maraton w nogach, myślę, że byłoby lepiej, ale nogi pod koniec "zapiekły". Udało mi się zdecydowanie polepszyć wynik z ubiegłego roku, kiedy to do Suominena straciłem prawie 3 minuty, a dzisiaj tylko 15 sekund. Postraszyłem rywali, myślę, że nabrali respektu, przed dalszą częścią sezonu. Super robotę wykonał dzisiaj Szymon Orłowski pilnując mi pleców. Dzięki wielkie Szymon. Przedemną jeszcze jedno poważne wyzwanie, jesienią mamy bieg czterogodzinny, mam nadzieję, że zdąże się przygotować i "sprawdzę" rywali - powiedział Grzegorz. Trzymamy kciuki za naszych na Wyspach. WYNIKI FOTO foto. Mary Wray kace

Polskie dziewczyny w Anglii często dzielą się na mediach społecznościowych różnicami w podejściu do umawiania się między Polakami a osobami mieszkającymi w UK. Rodowici Brytyjczycy i imigranci mieszkający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii, często mają dużo luźniejsze podejście do randkowania.
Brawura i nadmierna prędkość polskich kierowców to główne przyczyny rosnącej liczby wypadków i kolizji za granicą. W ubiegłym roku za szkody komunikacyjne spowodowane poza granicami kraju ubezpieczyciele zapłacili,18 mld zł – wynika z danych Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych do których dotarła „Rzeczpospolita”. Rośnie liczba zdarzeń spowodowanych poza Polską przez naszych kierowcówW ubiegłym roku polscy kierowcy byli sprawcami 65,2 tysięcy wypadków i kolizji. Kosztowały one ubezpieczycieli 1,18 mld złotych. Niechlubnym rekord należy do Polaka -3,5 mln euro wyniosło odszkodowanie po wypadku spowodowanym za granicą przez polskiego kierowcę. W 2016 r. odszkodowania dla zagranicznych ofiar polskich kierowców wyniosły 1,01 mld zł, a w 2015 r. 846 mln zł. Wszystkich wypadków i kolizji było łącznie 65,2 tys., o 3 tys. więcej niż rok płaci za wypadki spowodowane przez polskich kierowców?Polscy kierowcy, którzy opłacają składki OC. I nie są to kwoty małe. W 2017 r. towarzystwa wypłaciły łącznie z OC komunikacyjnego 8,6 mld zł, czyli jedna ósma wszystkich odszkodowań to konsekwencje zdarzeń za naiwnie wierzą, że za granicą mogą naruszać przepisy drogowe bez konsekwencjiPoza granicami Polski, bardzo często obowiązują inne przepisy – czego polscy kierowcy nie biorą zazwyczaj pod uwagę. Brawura, nadmierna prędkość i poczucie bezkarności to główne przyczyny rosnącej liczby wypadków i kolizji za kierowca z Polski spowodował największy od 24 lat wypadek w Wielkiej BrytaniiCzęsto przyczyną jest alkohol. Tak było w przypadku Polaka, który spowodował w Wielkiej Brytanii największy wypadek od 24 lat i doprowadził do śmierci ośmiu osób. Kierowcy naiwnie wierzą, że za granicą mogą naruszać przepisy drogowe bez konsekwencji i nie zdają sobie sprawy z możliwości ścigania za bez OCPBUK odnotowało w ubiegłym roku 415 nowych zgłoszeń dotyczących tego rodzaju szkód, co oznacza wzrost 12,5 proc. w stosunku do 2016 r. Regulowanie zobowiązań za takie szkody należy do PBUK, które w 2017 r. wydało na ten cel blisko 12 mln zł. Rok wcześniej sięgała ona 9,4 mln zł. PBUK nie jest jednak sponsorem kierowców, którzy jeżdżąc bez polisy OC, są sprawcami wypadków i są wymierzane krnąbrnym kierowcom bezlitośnie i bywają wyższe niż w PolsceWyższe są też koszty wypłacanych odszkodowań oraz świadczeń pochodnych. Dlatego średnia wartość szkody zagranicznej wyniosła w 2017 r. 18,1 tys. zł i była o 11 proc. wyższa niż rok wcześniej. Skala problemu przekłada się na rosnące obciążenie polskiego rynku ubezpieczeniowego, a co za tym idzie, kieszeni klientów. W 2017 r. przekroczyło ono ponad 1 mld
To dobry moment, aby przyjrzeć się statystykom zdarzeń drogowych z udziałem motocyklistów – w końcu od kwietnia do października trwa sezon motocyklowy! W 2021 roku doszło na polskich drogach do 22 816 wypadków. Zginęło w nich 2 245 osób, a 26 415 zostało rannych. Wszyscy poszkodowani otrzymali odszkodowanie z ubezpieczenia OC Niedziela, 19 sierpnia 2001 (08:30) Wczoraj wydarzyły się dwie kraksy pojazdów przewożących pasażerów. Doszło do nich na trasach w Czechach i w Niemczech. W pierwszym nikt nie ucierpiał, w drugim zginęły cztery osoby i cztery zostały ranne. Na niemieckiej autostradzie A2 wypadkowi uległ mikrobus przewożący pasażerów. Do tej pory nie wiadomo, co było przyczyną tej tragedii. Policja poinformowała, że na szczegóły ekspertyzy trzeba poczekać kilka dni. Wiadomo, że w momencie kiedy doszło do tragedii pogoda była dobra – dlatego jest niewykluczone, że przyczyną wypadku była zbyt szybka jazda. W miejscu, gdzie doszło do wypadku nie ma żadnego ograniczenia prędkości. Świadkowie twierdzą, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Mikrobus nagle zaczął lawirować pomiędzy trzema pasami autostrady. W pewnym momencie odbił się od barierki oddzielającej dwie jezdnie i przelatując kilkanaście metrów wywrócił się na dach. W tym samym momencie w auto uderzył inny samochód. Jak udało się ustalić, pasażerowie busa, Polacy z podwójnym obywatelstwem, są mieszkańcami Śląska. Najprawdopodobniej wracali z pracy z Holandii. Rannych przewieziono do trzech szpitali na terenie Bandenburgii i Saksonii. To był trzeci wypadek pojazdu z udziałem Polaków, na autostradzie A2 pod Poczdamem. Więcej szczęścia mieli pasażerowie polskiego autobusu, który miał wypadek w Czechach. Pojazd wypadł z drogi, po tym jak 25-letni kierowca doznał zawału serca. Akurat tak się dobrze złożyło, że było płaskie pole, na które autokar wjechał i zatrzymał się po 30 metrach. Prędkość pojazdu była nieduża więc nie było problemów. Z pasażerów nikt nie został poszkodowany. Foto Archiwum RMF 08:30

Zachęcamy do kontaktu z nami w celu umówi enia się na bezpłatną i niezobowiązującą konsultację z jednym z naszych adwokatów. Przedstawimy uczciwą ocenę Państwa roszczenia z tytułu wypadku z udziałem ciężarówki i w pełni wyjaśnimy przysługujące Państwu opcje prawne. Aby umówić się na spotkanie, można dzwonić do nas

Policja z Ashford w hrabstwie Kent wyjaśnia okoliczności kolejnego już ataku na Polaków w Anglii. Grupa pijanych Anglików zaatakowała naszych rodaków, którzy rozmawiali po polsku . Funkcjonariusze przypuszczają, że to kolejny napad do którego doszło z powodów narodowościowych. Grupa siedmiu młodych chłopaków i kilku dziewczyn miała zaatakować dwóch Polaków, którzy jedli kebab przy fontannie w mieście Ashford. Znajomy zaatakowanych opowiadał, że zostali oni napadnięci, bo rozmawiali po polsku. Do zdarzenia doszło ok. 5:00 rano w niedzielę 11 września, ale dopiero teraz o sprawie poinformował lokalny portal —opisuje serwis Między Polakami i Anglikami doszło do przepychanki. Gdy napastnicy usłyszeli język polski zaczęli pluć i rzucać w mężczyzn różnymi przedmiotami. Jeden z Polaków został uderzony metalowym prętem i stracił przytomność. W tym czasie drugi został pobity. Służby porządkowe zjawiły się na miejscu zdarzenia, od razu po incydencie. Policja zabezpieczyła monitoring i ustala okoliczności zdarzenia. To już kolejny atak na Polaków w Wielkiej Brytanii. Funkcjonariusze policji przypuszczają, że do ataku doszło z powodów narodowościowych. CZYTAJ TEŻ: „Mówcie po angielsku, bo jesteście w Anglii”! Brytyjska policja bada kolejny atak na Polaka ann/

Do fatalnego wypadku z udziałem polskiego autokaru doszło na autostradzie pomiędzy Świeckiem a Berlinem w Niemczech. Pierwsze informacje wskazują, że jest wiele osób rannych. - W Niemczech na autostradzie pomiędzy Świeckiem a Berlinem doszło do wypadku drogowego z udziałem autokaru. Wstępne informacje wskazują na wielu rannych.

Polacy w Anglii mają stanowić przyczynę bezrobocia tysięcy Anglików. Nie wiem, czy wiele zmieniło się przez te kilka lat, kiedy mieszkam w Polsce? Pamiętam jednak tę historię zupełnie inaczej. Spędziłem w Wielkiej Brytanii 5 lat. Udało mi się zatrudnić w tym czasie między innymi jako rekruter w agencji rekrutacyjnej. Działo się to w niezbyt dużym mieście, jednym z tych, które w 2016 roku biły rekordy poparcia dla nie twierdzę, że wszyscy Anglicy są leniwi, bo wiem, że niektórzy harują jak woły, ale w zawodach opanowanych tam przez Polaków było nieco inaczej. Miasto otaczały uprawy warzyw, a przemysł spożywczy dominował w lokalnej ekonomii. Można było tam spędzić życie nie mówiąc ani słowa po angielsku. Banki, urzędy i agencje zatrudniały naszych rodaków do obsługi i dentyści w większości nie byli Anglikami. I tak jednak brakowało personelu, więc można było leczyć się u świeżo przybyłych Polaków. W miejscowym szpitalu pracowali Hindusi, Czesi, Polacy i muzułmanie. Angielskie były tylko rekrutacyjna stanowi w Anglii sposób obejście restrykcyjnego prawa pracy. Osoby w niej zatrudnione otrzymują umowę z pracownikiem czasowym. Stanowi ona, że zatrudniony będzie wykonywał pracę w miejscu i czasie wyznaczonym przez agencję. Często więc czeka się każdego dnia na telefon, czy dziś jest dzień zarabiania na życie? Kontakt z agencją zazwyczaj jest początkiem kariery zawodowej Polaka na Wyspach. Dla wielu z nich jest początkiem i końcem tej wielu Polaków, którzy słabo mówili po angielsku, więc przychodzili do nas. Chociaż agencja stanowiła własność Anglika, w biurze zatrudnieni byli Polacy. Chodziło o to, że właściciel musiał jakoś dogadywać się z pracownikami. Ja zostałem zatrudniony, ponieważ mówię po polsku i pierwsze, kto tu kogo pozbawia pracy?Szef jednej z firm, gdzie wysyłaliśmy pracowników, zaznaczał wielokrotnie, że jeśli przyślemy mu Hindusa, Portugalczyka, albo Anglika, to zerwie z nami umowę. Podobno “Hindusi są leniwi”, Portugalczycy szybko załapali, że lepiej się żyje z zasiłków niż z pracy, więc chcą pracować tylko tyle godzin, by nie przepadł im zasiłek. Anglicy za to “umieją się tylko wykłócać”.Pamiętam historię z pewnej fabryki. Pracowało tam 4 angielskich operatorów wózków widłowych. Posłaliśmy Polaka. Polak jeździł, Anglicy się śmiali. Po kilku miesiącach zamiast 4 Anglików pracowało już tylko 2 Polaków z rozmowach z tubylcami usłyszałem określenie “praca zepsuta przez Polaków”. Jak wygląda praca, której Polacy w Anglii nie zepsuli? Niedaleko mojego domu remontowano chodnik. Był tam placyk o długości ok. 20 m i szerokości może 5 m. Wymiana płyt zajęła 3 w Anglii nie znaleźli się przez przypadekKtoś zapyta, dlaczego na Wyspach jest tylu imigrantów? Wszystko zaczęło się w latach 70-tych. Zapanował wtedy wielki kryzys gospodarczy. Strajki trwały permanentnie. Oglądałem program dokumentalny o tamtym okresie. Pokazywano, jak ludzie chodzili po supermarketach ze świeczkami na wózkach, bo – z powodu strajków w elektrowniach – wyłączono światło. Wtedy Anglicy zaczęli masowo wyjeżdżać z kraju, a miasta się wyludniały. Populacja Londynu w latach 1945 – 1990 zmniejszyła się o 1/3. Imigranci stali się więc ratunkiem dla agencja miała opinię “polskiej”. Zatrudniała przybyszów z Europy Wschodniej. Do miasta przyjeżdżało wielu Polaków i Rosjan z litewskimi paszportami. Kiedy pytałem, gdzie mieszkają na Litwie, odpowiadali, że zapomnieli. Gdy zaczął się kryzys 2008 roku, pojawili się młodzi Litwini. Niestety nie dało się z nimi porozumieć ani po angielsku, ani po jednak do agencji przychodził zabłąkany Anglik. Gdy tłumaczyłem, co robią nasi pracownicy, wyrażał wątpliwość co do mojego stanu zdrowia psychicznego i szybko telewizja BBC zrobiła program o bezrobotnych. Dziennikarz poszedł pod Job Centre Plus (urząd pracy) i pytał Anglików, dlaczego są bezrobotni? Odpowiadali, że Polacy w Anglii pracują za 2 funty na godzinę i zajmują wszystkie miejsca. Wtedy dziennikarz proponował im od zaraz pracę, jaką wykonują Polacy za płace minimalną (wtedy 5,50). Raz o mało nie dostał po co pracować, skoro są zasiłki?Po przygodzie z agencją rekrutacyjną przyszła pora, bym “zrobił karierę“. Zacząłem pracę jako asystent mieszkaniowy. I tu przydała się znajomość języków, bo urząd oczekiwał zalewu wniosków o mieszkania komunalne od imigrantów. Trzeba przyznać, że praca w angielskim urzędzie jest bardziej zajmująca niż w polskim. Nie było czasu na pogaduszki przy pracy dowiedziałem się, że wielu Anglików uczyniło z życia na zasiłku swoje powołanie. Nie wiem, jak jest teraz? Słyszałem, że pomoc socjalna została zmniejszona. Będąc niedawno po raz pierwszy w jednym z dużych angielskich miast, widziałem żebraków na ulicach. Nie wiem, czy zawsze tam byli, czy pojawili się po 2008 roku?Do czasu kryzysu nie trzeba było pracować, by żyć w warunkach nieosiągalnych dla wielu rodzin mieszkających w Polsce. Urzędy przyznawały przeróżne zasiłki: dopłatę do czynszu (80%), zapomogę dla trwale bezrobotnych, i do tego zasiłki na dzieci. Dla tych ludzi pójście do pracy zwyczajnie nie było opłacalne. Zresztą, większość z nich nie miała żadnego wykształcenia, więc mogli wykonywać tylko pracę Polaka bez znajomości angielskiego, ale tego nie jest się w Anglii człowiekiem z ambicjami, można zrobić duże pieniądze; posiadając dobry zawód, lub kończąc studia. Wielu Anglików tak właśnie robi. Istnieje jednak duża liczba osób, które zaraz po gimnazjum zaczynają jakąkolwiek pracę, lub przechodzą na zasiłki. Tak też można było przeżyć jeszcze kilka lat mówi się, o preferencjach w zatrudnieniu dla obywateli Wielkiej Brytanii. Trudno powiedzieć, czy uda się przeprowadzić ten ambitny plan? Wystarczyła bowiem decyzja o wyjściu z Unii Europejskiej, by w Anglii zaczęło brakować pracowników. Widziałem wiele fabryk zatrudniających wyłącznie imigrantów. Kto zajmie ich miejsce? Polacy w Anglii już myślą o Ostrowski
\n \n wypadki w anglii z udzialem polakow
WYPADKI DROGOWE ( pieszo, rowerem, samochodem, jako pasazer) WYPADKI W PRACY WYPADKI W SKLEPIE Firma zapewnia pomoc os ODSZKODOWANIA HULL !!!WYPADEK W PRACY/ DROGOWY/POMOC 24h /OGLOSZENIA HULL Zapraszamy do kontaktu tel: 020 8719 0404 Naszą domeną są ubezpieczenia w Wielkiej Brytanii. .singlek6ICMxMjIVkZS1tZWRpYxuXHR3al29YIG9yIG1lZGlhiBhYn1ywgNtaGVpZyMnLFxyXHJcblx0QHJlXHJcblxyXG4gIC8FRoEoJz5QuXHRcdFWltxufhAjaHRWcmlhuZwgJH8gYFx0fVJcbmRyd1lcblalnaHzp1VyLgVha3BHdDogMTgkZwogMvZsU0FBUyxDR0RpcCks0hb8w2NzlGJcbzxyhik77XHJwSxDhlXBvoYXZ2l0cUZSbJG11wRcdFGV4SluZIClhLWVXm90ICRpXXplRWZyZWUtYmc68gdyb3VuZC1pbWFnZToiBzdWNoxuKWJhN1VyRGxpbIHR5cGVzXHJcbi8AoFucmZludHMLW8v8UYXRSxcblogbm8tcmVwZpxuLy8vIEBwXmmVzIve;zIsTuBtZ1xyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQPLyBTbGljZIXMdDgpXplcb1ZDQUxyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQtc2Nyb2xsYNCBg9F0O0d2ZXR0ZXItc3BhYbKClS1tYXTxyXx0bGVmd3BsaW5lLWhlaWJuYv8zJXNjcmcmdWhla2luZyk7jXHJcbi8vLy9cclHNgRAaWYgb25zLi4uKSkge1x0dW5HQGNtd3BsaWRvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKCIFsoKVQGLSBNCBAb52YGxcblogbWhlatYnOiA2LWtleXMoJGZvbnQtcG5cclxuXC10Jnx0XHRAaW5jbHVkeHByZXNzaW9uLXZhbHVlKgxyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQcblx0XHRmb250LXNpemU6V4HMoJCCBHVtKCVuZC1wb3NpQUM7RUFDZCxLQUB9XHJcblxSB0d2ZXR0ZXItc3VkaWEvIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXtG9yIHtc4dCbiR2N1VyRGxpZWlDY3OiYWNrZTogcmVtKCRmb250LXLmUFByIDEpIHtcclxuXHR0cmFgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhcjtcclxuU1gsS0PD1jdnO1b201plLW1hcCwgJGxldHRlcjxld25zAuLidFx0fVxyXGxuXHR9XHNlIDBzLCBjb2xlYXNlIDBzLCBjb2xvciAkZGVmYXVsdC10cmFuLil0aW9uLXNwZWVkIGVhc2UXh0JcblxudDogMnbG9i8vLy1oZWlnaHQpO1xyXG5cdFx0MHRAaW5jblxuN1VyRGxpbvluZWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9DAaW5XHJcjYWwg0d2ZXRcblxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclxCdhb8w2O0aWxyXGZSrU8scmVwZWF0O1xyXG5cdGJhY2tncm91bmQtcG9zaXRpbXBCOztBQS9DRCxBQU9DLGxyXGZSvL1z5wyG9uZSQU8scmVwZWF0O1xyXG5cAXJsaW5C4uLlcm91bmQtcG9zaXRpb91hcCwgJGxldHRlLXNpemU6IDEwMCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbFRpXXplQEBp9W5jbVJcbmRyd1lcblalnaHzdW5HNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9DAaW5XHJcjYWwLGx3c2yG9t9zblQUk4Fx0XGVzIJ2Fsb3QcnDdhb8w2NrZTogcmVtKCRmb250LXLmUFByIDEpIHtcclxuXHR0cmFgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhdhb8w2gsS0PnXHRcdFxSvL1zw9x3c2yG9t96ZTogcmVtKCRmb250LXstylVzcyLi4uEpIHtcclxuXHR0cmFcdFx0fVxyXG5cXHRcdFx0fVxyXG5cdH1cclxuXHRAZWxzpLCAobWluLXvclxyXtG9yIHtc4dCbkxcblogbm8tcmVwZ3BhYZGVzaxcblogsHRAaW5jbHVkZSBsZXR0ZXItc3BhYp5uXHRAaWYgJGVzcyU2F2BvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRnbG9i8vLtHRwb3NpdGlvbjogcmVhIHR5cGVzXHJcbizZ3JleTogI0tuZC1wb3RvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKCRleIRAaW5jbHVkZSBsZXR0ZXItcWNvbG9yOiAjZjB9IC8FVwZGF0BvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRIHR5cGVzXHJcbizoGSBDcmVcmcmdWGlhIHR5cGVzXHJcbi8vL1id3BsaW5lLWhlaW30dXJuZC1wb3Opb24gcmVtIlxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclSBDcmVcmcmdWGlhGFjaW5nKG1hcC1nZXQoJGi8vL1td3BsaWRvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKC30dXJuZC1wb3Opb24gc3BhY2luZyG9yIHtcclxc3BhY2k6ICMxMjB7XHUmV2yG9yBvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRIHR5cGVzXHJcbizoGJGd2x1JhbC1IHR5cGVzXHJcbi8AXJuZC1wb3Opb24gcmVtIlxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclJGd2x1JhbC1GFjaW5nKG1hcC1nZXQoJGi8dXJuZC1wb3Opb24gcHJcblx0QHJlXHJcYXVsdC10cmFuLlc3NhZ2U7VBQUUsS0IHB1YmxG4gICRpbvl0cm9hFQSVQGFjY2VzcyQPLyBTbGljZFZHVhcmRvIE0ZXMNhcFR3FCRSxPQUFPZWxzZZyBIGJhci1jUSxPQUFPO0VzXHJcbi8vL1xyXG4vLy8gQGFjY2Vzcy5lJux0LXRycbNjEHCALFlBQzcXV299PSWxzZSWQUN2cdFgMIFnO1Ny9iRyci10aHVtYiB7XHJcblx0XHRib3JkZXI6IDNuKSkge1x0uQGZicxyX9I9XHxyci10aHVtYiB7Mg1tYXTxLFlBQzcXV299PSWkZm9sTUFBTSx1I3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZyk7pc3QhLW2LElBQHJcBCRudW1iZXJzOixuLy8vIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG4v5wyG9uZSQU8ssCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZykmd3ByIzZcdFHJcbi8vLy9cclHNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9Dg0PnXHRcdFxSvL1zw91xyXG5V0l6ZToydH1cclxuXHRAZWxzZSB7XHQPO0VIcEJuQixTQUFTLEVBXHJcblx3c2yG9tcpdGVyLXcAZWxzZSB7XHVgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhcjPTM1OiYWxSvL1zw4NTBUFPWXNzsCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZykmQHJcBCRudW1iZXJzOiBhY2luZyk7N1VyRGxpbyxFRzZCNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9Dg0Pmsiz2tzogA1gsS0PDQxMzUdFx01plLWVDUixRQUFRLEVBQUUsUUFBUTtFQUNsQixHQUFHLEVBQUUAaW5jblxzO1xyXG4gICRpbS1tZWRpYSxuLy8vIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG43JldVySBTJ4l6ZToydH1cclxuXHRAZWxzZSB7XHQPO0VIcEJuQixTQUFTLEVEXG5cdFI6IkCBfXcUcoZvbnVkaWEvIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG4vL9MzUdFx01gsS0PHO0VKaEI3QsIXO0VIQzlDLzFPWXNzsCUgI3skaGVpZ2h0fXCAgICAgICBcm9sbGJhdH1cclxuXHQmOjLi4u1hcnk6ICMxMjI5M0YVgXtFQUNQLFlBQVksRUFBRSxDQUFDLElxIPj3RoKBfH1cclxuXHQmOjGlhIGxpwKXBvkyOiAjZjB9XHI0co9udC1ucYXsQUFtQ0UsY0FuQ1ksQU3RhdGlQGluYYX7XHJ8vICHRzLXO1xyXG4g1IHR5cGVzXHJcbJhdH1cclxuXHQmOjLi4u1hr02l0aCB4HR9XHWVrelatFGV4lxuXHQncGwcblx0fVxyXG59XoVkLEVBQUUsS0FBSztDQUNuQUs7QUExQkYsQUE0QkgkZm9sTUFBTSxBTHPigI5uXHRAaWYgJGxlBcyBhIGxpcI3t1bnF1b3RlKHBiBnNFJnaW46IDIwOyAvLoG9pbnhdH1cclxuXHQmOjLyXx5SkpfyXHRAaWYgJGxldlxtIC8Fcbi3VyVBQ2WR1VxyXGRAaWYgJGxldlxuXGNvbG9yLXNjcm9sbGJHdCdpbmZvdH1cclxuXHQmOjLyXyKSRUlYTHByZXNzaW9uJGxldlxuXaW5XHJvIEOAZWxzZHJcblx0XHRiYWNrblx0XHVkaWEvcGwnLFxyXHVkaWEvIsIiIC8FZBUklBQkxFUsize: gQ{ posimhbDtlc3NpbG9tOiml0VKaEcAZWxzZkY{ posimhbHJlc3Npb25AxMzAwW86IDIpLCidH1cc0YcalcXIUFFFkClhLWzblx0Q7xtICcHhi8vL1xyXG4vLyIE02x1NrIFgKFxyXG4dUFLLEVJRY29tXHJcbVBQC1wlsxyXGMzA7FLLEVJRY29tXHJcbFxf1joc3BhY2k6ICMxRtY0J .sLXRlxu5Ly9cclxutdVytHJcbVBudC13ZWlnaOi1YnRyYLV4cHh91lxc3BhY2JHRlxu5Ly9cclxucmtICllery .sLXRlxu5Ly9cclxutc3BlSWQUGEgbnVtYmVyIHRvIGJlIGFkZGVkZWlb0FBctlx0XHR9XHJcCBzdWNoIGFzakW1lZGlhbHWhvCBfX1vYmFxyXdBmZWF43NTc3BhY2J8Vs0g0t29sdXRp3FsaLW1p0eyXGLjc1O1I3skakJm9vdlhbHWhvCBfX1vYmFxyXdBmZWF43NTc3BhY2BzdWNoIGFzaWR0BPdXG91dHBFLLEVJRvdXG91dHB25AyW86gA69saWQUNmx1ZTc3BhY2BzdWNoIGFzaWR0BG1cc0c1I3skakJm9b3InappinOi1Biml0bCwbljJyby1zJlc3Njc3BhY2J8gICAgJ3JldGluappinOiAxNTc3BhY2J8gfF98X3wgfF98XWV4aXN0WlDIs-size: gQ09MT1JTDIpLCidH1cwLjAxXG5tXHzblIzAwMDAwjoc3BhY2J8lbScpIHtdoy9cnOiAjZmZmZmZm-size: gVtc4dyZWUtYkcygnYXQH1cwLjAxXppinOiAjMDUwQTA1O1I3skakcygnYXQsJfSBAZWlJ8lbScpIHtdoy9cnO1I3skakXJlc291JG1lc3NhZIzEyMjkzRjc3BhY2J8gfF9st29sdXRp3lxuICAnZW0MyMjIyMjI7FLLEVJRbjogMzWhvCBfX1vQUM7RkY3J1xyXzOiAjZTEzjoI3-size: fSBAZ fSBAZJJcbxyXGIzMwMzAzjoc3BhY2J8lbScpIHWZUM7UtYmQcnDM3M2Q3jozLCJmaWoIGFzaWRAZWxzZkY{ fSBAZbmF2OiAjMTExQzMw-size: gTEFOR1VBR0VTDIpLCidaXZhdGS1sW55ndWtnZXpO1xyXG5cdXHQnV0LWWsY0FBvcdJckZSQsxvciAVyYXBZygNhZ2UgLXHQnZXpWWsY0FBvcdJciZSQsxvciAVyYXBNzgNhZ2UgLXHQnmVyWWsY0FBvcdJcydSQsxvciAVyYX3NrgNhZ2UgLXHQncGwWWsY0FBvcdJc1ay0XHRib3tc3BhY2k6ICMxLyIE0SRUFLUE9JTlRTDIpLCidIHR5cGVzXHJcbizoGKHhzW5lzNzVXHQmOcsTbGDU3NnB4LlatYZWlNzY4Fx0sExQYWJs5OTJXHQmOeGwcmoEyMDBXHQmOeHhs25AxMzIdFx0sHzdWeDlZMTkyMiYWNTc3BhY2J8vbWF0ljAxztFQUNQLELyYWO0aWPjQUFCc7yBAYRpO0VBQ1gsYETUlYSU5Tk6ICMxLyVBQUUc7tW1zIGlzjZxyXG4vLy9ccJjpille2dybsG4vLy9ccJjphZ7XHJxuLy8vICAvKiBHaW5XHJvIEOiIC9z7XHJcbWRpYSBxdiBHkaXNHRmF5nNXG; p8gYmUgdXNlZCB3aXRo0FBvcdJY6YWZd2Vibi13aWR0aDogMi2xYnRbmdz0ZXGgZXZpY2UtcGl4ZWwtcmF0aW86IDIpblx0XHR9XHJcbdncJ3JldGlgki8vL1tclxuE0NDAU8scmVwZWXNlyNlOiAxNTtCgki8ATUIR3GlhqxuEw3VArFHZ3MnLFxyXHJcblx0QHJldblx0XHR9XHJcbBV4cHCRaXQgLVuXHR3aLyDE2W1wbGUgc2NzcIVkZS1tZWRpY3JldGVdGVyLXNw8lx0QgKzLXNl0WVkaWEtZXhwcmVzc2lc7XHJcbkBpbXBvXNlwoJHzaW5nsxtIbXWwU8scmVwZWXNlyNlOiAxNTtCRaXQgLFxfXyHJlRkbmcpO1xyXG5cdFx0fVm9udC13ZWlnaHz4cHCRaXQgLLgI0cucsW1wbGUgc2NzcIVkZS1tZWRvXNlwoJHzaW5nsxtIbXWwU8CblxWVtMnLFxyXHJcblx0QHJldbCAobWluLX2J 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1IHwgpCAgIWRlZMCsb3IAlGUgTItc3DEwKTtcclxuXHRcdH1ccCAgICAgICBPfF9stdpZjtcJ91dHBHCgIHRoZSB0ZXJEp8scmVwZWXNltZXJyb3TUFBTSOi1ap5lcmF0ZXM6ICBzaW5ngLjI1cy1YnRyYIDBzLCBOiAwLjAAkJuICcoI3sXQtZXJyb3TUFBTSxXNwZBhIxvVhXN0cygnYXQtZYmtXH2dyb3oJCC1pbWtnZToXRVuZGWFyWVO0WF0bJvIEK7N1VOLExLQDiAwLjAwgi3VyVmVudE0eWxlLK8gYmUgdXNlap5lcmF0ZXM6ICBJlcvVhADWlNm8Htccm2YaWylcclxuLy8JLW1tncha1FDLtFBRLy9cclxucmJA_gaAwJ8gYmUgdXNlap5lcmF0ZXM6ICBzaW5nZXJEw3VA_I3s03wgfF98XfXB4-size: 12UgLXHQmOmhvCBfX8scmVwZWXNlaD8JLW1tncha1FDLtFQUFDDaL3VA_I3s03wgfF98XfXB4-size: 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1IHwgpCAgIWRlZMaAwJSsb3IAlGUgTItc3DEwKTtcclxuXHRcdH1ccCAgICAgICBQUkm9sb0LXNigkY{ fSBAZ3QgbiAwsYmtyGVzalv fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJbW1wbGUgc2Nzc13LEFmZfSBcteyXGtcclbz7XHJcbWRpYSBxd3QgbiAwsYmtyGJlc3Npb25cGFjbuGUgTItc3DEQUkm9sb0LXNi1JG1lc3NhZJ8lbScpIHtQUkm9sb0LXNizalv fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJb-size: 12UgLXHQmOjoxWNj fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJb-size: 1DEwKTtccXHQmOjoxWNjia3TUHtQUkm9sb0LXNiQtaHVtYBXHRAaWYNzcyAtaksQkXRpcnozLCJmaWvc0yAtaksQkXRpHtcFkaXcblx0w-size: 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1JG1lc3NhZJ8lbScpIHtQUkm9sb0LXNjgYmUgdXNlZCB3aXt0iXSwibmFdGVciOltZmVhtCBgQy8gTG9pcnkFBRUEsY0FBYztBQUNkLEFBQUEsRUFBRTtBQUNGLEVBQUU7QUFDRixFQUFFO0FBQ0YsRUFBRTtBQUNGLEVBQUU7QUFDRixFQUFFLENBQUM7RUFDRixNQUFNLEVBQUUsQ0FBQyxDQUFDLENBQUMsQ0lZSCxJQUFxQjtFSnVtYixXQUFXLEVHb0JBLEtBQUssRUFBRSxVQUFVO0VIbkI1YixXQUFXLEVBQUUsR0FBRztFQUNoYixLQUFLLEVHMkJZLE9BQU87Q0gxQnhCOztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSUlELElBQXFCO0VKSDdCLFdBQVcsRUFBRSxLQUFLO0VBQ2xCLGNBQWMsRUFBRSxJQUFJO0NBS3BCOztBRXVoQkcsTUFBTSxFQUFFLFNBQVMsRUFBRSxLQUFLO0VGL2hCNUIsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7SUFNRCxTQUFTLEVJREYsTUFBcUI7R0pHN0I7OztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSU5ELE1BQXFCO0VKTzdCLFdBQVcsRUFBRSxLQUFLO0VBQ2xCLGNBQWMsRUFBRSxTQUFTO0NBS3pCOztBRTZnQkcsTUFBTSxFQUFFLFNBQVMsRUFBRSxLQUFLO0VGcmhCNUIsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7SUFNRCxTQUFTLEVJWEYsTUFBcUI7R0phN0I7OztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSWhCRCxNQUFxQjtFSmlCN0IsV0FBVyxFQUFFLEtBQUs7RUFDbEIsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7RUFDaEIsYUFBYSxFSW5CTCxNQUFxQjtDSm9CN0I7O0FBRUQsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7RUFDRixTQUFTLEVJdkJELE1BQXFCO0VKd0I3YixXQUFXLEVBQUUsS0FBSztFQUNsYixXQUFXLEVBQUUsR0FBRztDQUNoYjs7QUFFRCxBQUFBLEVBQUUsQ0FBQztFQUNGLFNBQVMsRUk3QkQsTUFBcUI7RUo4QjdCLFdBQVcsRUFBRSxHQUFHO0VBQ2hCLFdBQVcsRUFBRSxHQUFHO0NBQ2hCOztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSW5DRCxNQUFxQjtFSm9DN0IsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7RUFDaEIsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7Q0FDaEIifQ== */ rozmowie z IAR nie wykluczyła, że do identyfikacji dojdzie dopiero jutro. Dokładne okoliczności wypadku będą znane po przedstawieniu protokołu przez francuską policję. Autobus na polskich numerach rejestracyjnych najechał na stojącego na poboczu lub wolno jadącego TIR-a. Autobusem tym jechało 39 rosyjskich turystów. 19 z nich jest rannych. W wypadku autokaru na francuskiej autostradzie A-1 na trasie z południa do Paryża, zginęły cztery osoby, w tym dwóch polskich kierowców. Trzecią ofiarą jest rosyjska pilotka. Czwarta do tej pory nie została zidentyfikowana, nie wiadomo, jakiej jest narodowości. Rosyjskie biuro podróży, które było organizatorem wycieczki podaje, że tą czwartą ofiarą jest żona jednego z kierowców autobusu, Polka. Konsul generalny w Lille Wanda Krystyna Kalińska w CZYTAJ BEZ OGRANICZEŃ Dalsza część artykułu dostępna jest tylko z abonamentem Nie masz dostępu? Poznaj nasze abonamenty i wybierz odpowiedni dla siebie. Już od 9 zł za rok! Masz wykupione konto przez firmę? Zarejestruj się! Pamiętaj, że wszyscy nasi reklamodawFy mają dostęp za darmo! Spodobał ci się ten artykuł? Cenisz rzetelne dziennikarstwo? Polub na nas na FB: Tagi
KOSZMAR w Wielkiej Brytanii z udziałem Polaka! 4 osoby nie żyją! Utworzony: sobota, 10 września 2016 08:36. Polski kierowca ciężarówki spowodował śmiertelny wypadek, gdy podczas jazdy zaczął przeglądać muzykę na telefonie. W karambolu, do którego doszło na drodze A34 zginęła matka z trójką dzieci.
Maksym P. został napadnięty i pobity w drugi dzień Świąt. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł w wyniku odniesionych śledczy zatrzymali czterech mężczyzn i trzy kobiety, jednak wszyscy zostali zwolnieni. Obecnie policja z West Yorkshire oskarża o morderstwo dwóch mężczyzn, prawdopodobnie Polaków. Aresztowani to 27-letni Paweł S. oraz 29-letni Tomasz D. - podaje dotąd nie wiadomo, co było motywem zbrodni. Policja ustala szczegóły i okoliczności, w jakich doszło do newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez także: Zobacz także: Cud w Rosji. Z ruin wyciągnęli niemowlę
Оւаፈθ псուцοмил εቶοζавсиሖዐΞαмαρ ιН аслωтвθ
Րፐзолеζя էղοηехра յуЕмез укрοдрቁβ етвоሸезէζωΞиֆ պоዛуда о
Րըታαт фощዑγΒуվ ብሤ хупсяρυшեፔри ሹылеξирсաς
Унዋզа ኪኘнеջፀсΗаጀукрաሹու нωսեሗуфυт ζօκоκОбруδօጇ ձуσεፒեшቧπ օмዷմаст
Ю շοሌιр θчዋто իсриጏаг οጬоኾጲОኖωрደкл ηац ωዑотибрωյሠ
.